Liczą się tylko świeże.
Świeże kolory i aromaty.
Podstawa bogactwa smaku.
Kolendra liściasta, mięta, melisa, rozmaryn, pietruszka, lawenda, mięta, estragon i oczywiście bazylia...
Mało co mnie tak twórczo nastraja w kuchni jak możliwość grania mieszanka świeżych ziół. Jeżeli do szykowanego dania nie mogę dodać aromatu świeżości któregoś z ziół,to czuję się jak bym przyrządzała potrawę bez duszy.
Na moim parapecie więc wciąż ziół przybywa.
Tens mais sorte que eu, que sou perita em deixar secar as minhas plantas... :P (não escrevi em polaco porque não quero que outros conheçam as minhas misérias...lolol)
OdpowiedzUsuńI like you blog.
OdpowiedzUsuńPaulo
Portugal http://abebedorespgondufo.blogs.sapo.pt/
ola s.:
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystko, co się dało
i bardzo mi się podobało!
dobrze, że narazie jest tak mało :)
bo bym siedziała i siedziała, i czytała, czytała, a tymczasem przypaliłby się mój bezduszny obiadek z suszonymi ziołami ;)))